Autor Wiadomość
Kamil
PostWysłany: Wto 18:26, 06 Wrz 2011    Temat postu: Spox

Bardzo fajnie napisane,Ciekawe.Dostałem 5+.Dzięki Wielkie :D
A.D.23:55.
PostWysłany: Pią 10:19, 10 Cze 2011    Temat postu: Boży plan historii świata oparty na schemacie liczby 7

Z pewnością nieraz słyszałe(a)ś już, że w Biblii różne liczby zawierają w sobie głębsze znaczenia i są odzwierciedleniem ustanowionych przez Boga reguł i praw. Ich znajomość jest rzeczą jak najbardziej pożyteczną - pod warunkiem jednak, że nie skupiamy się na liczbach samych w sobie, ale robimy krok dalej, wyciągając z ich znaczenia konkretne wnioski.

Spośród wszystkich liczb, siódemka wydaje się być tą najbardziej istotną i bogatą znaczeniowo. Oznacza pełnię i doskonałość - ale co istotne - w wymiarze Boskim. Dotyczy ona tego, co związane jest bezpośrednio z Bogiem, z doskonałością jego dzieł i planów. Dla porównania, liczba sześć oznacza z kolei pełnię, ale w wymiarze ludzkim, a więc niedoskonałym. Oznacza szczyt ludzkich możliwości i osiągnięć.

Okazuje się, że Bóg zaplanował całe nasze życie właśnie w oparciu o schemat siódemki. Każdy rok, to ciąg następujących po sobie tygodni, z których każdy składa się z siedmiu dni. Przy czym 6 dni przeznaczonych jest na pracę, a siódmy na odpoczynek. Chcąc podkreślić ważność tej zasady, Bóg nie stworzył całego świata w jednej chwili -co nie stanowiłoby dla Niego najmniejszego problemu - ale rozłożył jego powstanie na sześć kolejnych dni. Siódmego zaś dnia odpoczął. Nie wnikam tu, czy relację o stworzeniu świata tak jak ja traktujesz dosłownie, czy też jest ona dla Ciebie tylko metaforą. Bez względu na to, jak ją postrzegasz, akurat w tym momencie nie ma to większego znaczenia - zwróć uwagę jedynie na sam schemat.

Jak już wspomniałem, człowiekowi przyporządkowana jest w Biblii liczba 6. Którego dnia człowiek został stworzony? Właśnie szóstego. Pojawił się na samym końcu, jako ukoronowanie całego procesu stwarzania. Można więc powiedzieć, że w pewnym sensie pierwszych sześć dni należało do człowieka. Ostatni jednak - siódmy dzień - do Boga, ponieważ tego dnia Bóg odpoczywał. Zapamiętaj szczególnie te dwa ostatnie zdania, gdyż jeszcze do nich wrócimy.

Od momentu stworzenia człowieka, siódemka w mniejszym lub większym stopniu wpleciona jest w jego życie, o czym przekonujemy się czytając Stary Testament. Najbardziej jest to widoczne na przykładzie Izraela, którego święta oraz różne elementy życia codziennego i religijnego opierały się na tym właśnie schemacie. Dla przykładu: menora to świecznik siedmioramienny, tzw. lata jubileuszowe następowały co siódmy rok, po siedmiu latach hebrajski niewolnik odzyskiwał wolność, siedem dni Noe czekał w arce na pierwsze krople deszczu, po siedmiu dniach Bóg przemówił do Mojżesza na górze Synaj, siedem dni trwało Święto Przaśników i Szałasów, siedem dni Izrael okrążał Jerycho, siedmiu kapłanów nosiło arkę przymierza, itd.

Najlepsze jednak dopiero przed nami. Okazuje się bowiem, że liczba siedem to nie tylko ilość dni tygodnia, w których Bóg stworzył świat. Najbardziej niesamowite w tym opisie jest to, że zawiera on w sobie wzorzec całej historii ludzkości(!). Skoro nasze życie codzienne opiera się na tej liczbie i na niej oparte było stworzenie świata, to można by również założyć, że także historia ludzkości będzie w jakiś sposób wpisana w ten konkretny schemat.

I tak też prawdopodobnie jest. Ale niby w jaki sposób?

Możliwe, że klucz do odpowiedzi na to pytanie znajduje się w 2 Liście Piotra 3:8 (to z kolei cytat z Psalmu 90):

"Niech to jedno, umiłowani, nie uchodzi uwagi waszej, że u Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień"

Jeśli, zgodnie z tą zasadą, podstawimy pod każdy z dni stworzenia świata tysiąc lat, to nagle wszystko staje się jasne. Historia ludzkości musi się zamknąć w 7 tysiącach lat. A jak to wygląda w praktyce, z naszego punktu widzenia? Okazuje się, że wszystko idealnie się zgadza. Z genealogii Noego, sięgającej aż do Adama, wynika, że pierwszy człowiek został stworzony ok. 4000 lat p.n.e. Mamy więc pierwsze 4 "dni". A właściwie okres ten należy podzielić na dwa etapy, po 2000 lat każdy. Od Adama do Abrahama (protoplasty narodu Izraelskiego) minęło pierwsze 2000 lat. Od wyjścia Abrahama z Ur Chaldejskiego, przez dzieje Izraela aż do początku naszej ery upłynęło kolejne 2 tys. lat. Tak więc na czasy Starego Testamentu przypada pierwsze 4000 lat naszej historii (4 dni). Od pierwszego do ponownego przyjścia Jezusa liczymy natomiast kolejny etap - czasy Nowego Testamentu, czyli Erę Kościoła. Podobnie jak dwa pierwsze, tak i ten powinien przypuszczalnie trwać ok. 2000 lat. A ile lat naszej ery już minęło? Całe dwa tysiące.

A zatem, wszystkie trzy dotychczasowe etapy, z których każdy trwał ok. 2000 lat, w sumie dają nam 6000 lat, będąc odpowiednikiem pierwszych sześciu dni stworzenia. Pamiętasz myśl, którą podkreśliłem wcześniej z zapowiedzią, że jeszcze do niej wrócimy? Brzmiała ona mniej więcej tak: Pierwszych sześć dni stworzenia świata należało do człowieka (człowiek został stworzony szóstego dnia, jako ukoronowanie całego procesu), natomiast siódmy, ostatni do Boga, ponieważ tego dnia Bóg odpoczywał.

I dokładnie tak ma wyglądać historia ludzkości. Sześć tysięcy lat miało upłynąć w tym "normalnym" kształcie, takim, jaki obserwujemy do tej pory. Natomiast siódme tysiąclecie ma być już zupełnie inne, ponieważ w jakiś sposób będzie odzwierciedlać dzień odpoczynku Boga.

Czy zdajesz sobie zatem sprawę, na jakim etapie historii obecnie się znajdujemy? Jesteśmy już na początku ostatniego tysiąclecia, a normalny, znany nam bieg historii, symbolicznie zakończył się wraz z końcem XX wieku. Podkreślam - symbolicznie. Bo nietrudno zauważyć, że wszystko toczy się jak na razie "po staremu". Jest tak, ponieważ najczęściej nowe epoki nie rozpoczynają się równo z kalendarzem, ale najpierw ma miejsce kalendarzowy, symboliczny początek, a dopiero później, po pewnym okresie przejściowym, następuje właściwe rozpoczęcie nowego etapu. Dla przykładu, mimo iż Bóg zapowiedział Abrahamowi, że jego potomkowie wyjdą z niewoli po 400 latach, to jednak ich faktyczne wyjście nastąpiło po 430 latach. Istniał więc 30-letni dodany okres przejściowy. Podobnie XX wiek nie rozpoczął się faktycznie w 1901 roku, a dopiero wraz z wybuchem I Wojny Światowej (1914). Do tego czasu świat wciąż tkwił mentalnie w wieku XIX. Potrzebne jest więc jakieś przełomowe wydarzenie, które staje się umowną granicą pomiędzy starą a nową epoką. Niemniej jednak, każdy kolejny rok XXI wieku jest już częścią ostatniego tysiąclecia, a ono nie będzie wyglądało tak, jak wszystkie poprzednie.

Obecne tysiąclecie jest w Biblii ukazane jako Tysiącletnie Królestwo Chrystusa. Bez względu na to, jak nierealne może się to komuś jeszcze wydawać, to tysiąclecie będzie należało do Chrystusa, tak jak do Boga należał siódmy dzień stworzenia. I nie chodzi tu o jakąś duchową przynależność, ale o faktyczne rządy Jezusa nad całą Ziemią, rozpoczęte po Jego powrocie i ustanowieniu własnego Królestwa. To już jednak temat na inny artykuł.

Można powiedzieć, że Bóg dał szatanowi 6000 lat na przedstawianie swoich argumentów i pokazanie, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość, gdy będzie miał wolne pole do działania. Ten etap zbliża się już jednak ku końcowi. Czas dany szatanowi niebawem się zakończy i jak czytamy w Objawieniu Jana, zostanie on związany właśnie na tysiąc lat (Obj. 20:2). Dopiero wtedy, poprzez doskonałe rządy swojego Syna, Bóg pokaże nam, jak wyglądałby świat, gdybyśmy nie oddali panowania nad nim siłom ciemności.

O tym, jak będzie wyglądał ten nowy świat, pisał już prorok Izajasz, jakieś 800 lat przed naszą erą. Przy czym objawienie, jakie w tamtym czasie otrzymał, było jeszcze niepełne - nie wiedział, że ta nowa rzeczywistość będzie wynikiem przejęcia rządów nad światem przez Bożego Syna i że łączny czas trwania Jego Królestwa wyniesie 1000 lat. O tym dowiadujemy się dopiero z ostatnich stron Biblii.

Generalnie jednak, jego wyjątkowość będzie polegała na tym, że szatan nie będzie miał już na całą naszą rzeczywistość żadnego wpływu, a tym samym grzech zostanie prawie całkowicie wyeliminowany z życia ludzkiego ("prawie", ponieważ jeśli już się pojawi, to w wyniku świadomego wyboru człowieka, a nie kuszenia ze strony szatana). Coś w rodzaju klątwy, jaka stała się udziałem świata wraz z pojawieniem się grzechu zostanie cofnięte.

"Tam będą mieszkali, bo nie będzie już klątwy. Jeruzalem będzie żyć bezpiecznie."
Zach. 14:11

Cofnięcie klątwy będzie się przejawiało m.in. w tym, że warunki przyrodnicze powrócą do stanu sprzed pojawienia się grzechu. Długość ludzkiego życia znów diametralnie się wydłuży i życie po kilkaset lat znowu stanie się rzeczą powszechną (Izaj. 65:22). Ten, kto umrze jako stulatek, będzie uznawany za zmarłego w bardzo młodym wieku.

"Nie będzie już tam niemowlęcia, które by żyło tylko kilka dni, ani starca, który by nie dożył swojego wieku, gdyż za młodzieńca będzie uchodził, kto umrze jako stuletni, a kto grzeszy, dopiero mając sto lat będzie dotknięty klątwą.
Izaj. 65:20

Ponadto, znikną takie pojęcia jak zwierzęta drapieżne, mięsożerne, rośliny trujące, choroby. Przyroda wróci do tej harmonii jaką miała na początku, tuż po stworzeniu. Zwierzęta znów będą jedynie roślinożerne (Izaj. 65:25), a widok dziecka wkładającego rękę do nory węża nikogo nie będzie napawał strachem. Krótko mówiąc - będzie po prostu pięknie, tak jak na początku zaplanował to Bóg. I chociaż teraz to wszystko może się wydawać wielu osobom zbyt niewiarygodne, to jednak tak właśnie już wkrótce będzie wyglądało obecne tysiąclecie.

Na zakończenie przypomnijmy: historia ludzkości miała trwać 3 x 2000 lat i właśnie tyle jest za nami. Weszliśmy w siódme, ostatnie tysiąclecie i oczekujemy już tylko jego faktycznego rozpoczęcia.



2000 + 2000 + 2000 + 1000

(Adam-Abraham) (Abraham-Jezus) (Jezus-Koniec) (Tysiącletnie Królestwo)



Tak więc, jak widzisz cała nasza historia toczy się po z góry nakreślonym torze, a my, dzięki Bożemu przyzwoleniu, możemy mieć wgląd w to, z czego nie zdawały sobie sprawy poprzednie pokolenia. Tak, jak ludziom żyjącym na początku naszej ery dany został przywilej życia w czasie pierwszego przyjścia Jezusa i wypełnienia wielu dotyczących tego faktu proroctw, tak nam dany jest przywilej życia w czasie, kiedy Boży Syn przyjdzie na ziemię po raz drugi, aby ustanowić na niej swoje Królestwo. On sam zresztą zachęcał, aby nie trwać w niewiedzy, co do okoliczności Jego przyjścia, ale raczej rozpoznawać pojawiające się "znaki czasu" (Mat. 16:3, Obj. 1:3).

Jego powrót jest tak samo realny, jak pierwsze przyjście, dlatego jedyne pytanie brzmi: Czy uwierzyliśmy już, że Jezus z Nazaretu jest Synem samego Boga, który 2000 lat temu zstąpił z nieba i stał się człowiekiem, aby osobiście ponieść karę śmierci za grzechy moje i twoje, po czym pokonał śmierć przez swoje zmartwychwstanie i powrócił do nieba, skąd jako Król przejmuje rządy nad życiem każdego, kto Go o to poprosi, a pewnego dnia powróci, jako władca nowego świata?

Jeżeli w to uwierzyliśmy i w takiej, czy innej formie wyznaliśmy, że mamy już dość życia po swojemu i chcemy, aby Jezus przejął panowanie nad każdą możliwą dziedziną naszego życia, to nie tylko możemy, ale nawet powinniśmy niecierpliwie Jego powrotu wyczekiwać, ponieważ każdy kto ustanowił Go Panem swojego życia, będzie miał prawo żyć razem z Nim w "świecie, który ma przyjść" (Hebr. 2:5).

"Ale co powiada Pismo? Blisko ciebie jest słowo, w ustach twoich i w sercu twoim; to znaczy, słowo wiary, które głosimy.
Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz.
Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu.
Powiada bowiem Pismo: Każdy, kto w niego wierzy, nie będzie zawstydzony.
Nie masz bowiem różnicy między Żydem a Grekiem, gdyż jeden jest Pan wszystkich, bogaty dla wszystkich, którzy go wzywają.
Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie."

Rzym. 10:8-13

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group